
sesja zrealizowana przez ANIFOTOGRAFIA
Jeszcze kilkanaście lat temu nie było stron internetowych hodowli, bo nie dysponowaliśmy komputerami. Aparaty analogowe dawały zupełnie inne możliwości, a hodowla psów rządziła się zupełnie innymi prawami.
Aby wybrać materiał hodowlany trzeba było udać się na niejedną wystawę i niejeden list napisać. Trzeba było zrobić zdjęcie,wywołać kliszę u fotografa, włożyć do koperty odbitki i wysłać pocztą. Trzeba było poprosić o rodowód, który często odpisywało się ręcznie.
Zanim pojawiły się kopiarki, komputery, telefony komórkowe było inaczej.
Kiedy zaczęto budować strony internetowe hodowli szukanie reproduktora stało się o wiele łatwiejsze, tak samo jak szukanie szczenięcia, które chcemy nabyć.
Jeśli nie jesteśmy głęboko osadzeni w rasie to bardzo duże znaczenie ma wygląd strony internetowej, jak i zdjęcia zamieszczane na niej, bo nie od dziś wiadomo, że człowiek wybiera oczami. Są hodowcy, którzy stron nie prowadzą, ich wypracowany przez lata status, dobre jakościowo wypuszczone w świat szczenięta i tak pojawiają się na portalach społecznościowych, na zdjęciach umieszczanych przez szczęśliwych właścicieli. Ci hodowcy nie pozwolą o sobie zapomnieć i w zupełności im to wystarcza. Są reklamą samą w sobie. Każdy hodowca jednak ma inne priorytety w tym temacie. Jedno należy stwierdzić obserwując portale społecznościowe i strony web. Coraz większą uwagę przykłada się do wizerunku. Drugą rzeczą jest to, że miło jest patrzeć na dobre zdjęcie wyciągające cechy charakterystyczne danej rasy. Psia i kocia fotografia reklamowa, bo tak ją trzeba nazwać, kwitnie.
Wraz z zapotrzebowaniem na dobre zdjęcia wzrosło również zapotrzebowanie na fotografów. Na popularnym portalu społecznościowym FACEBOOK pojawiło się ich na pęczki. Na wystawach również coraz więcej osób chodzi z wielkimi obiektywami, ustawia się przy ringach walcząc o najlepsze ujęcia. Każdy chce przecież zarobić i nic dziwnego, bo utrzymać się na rynku jest szalenie trudno nie tylko w tej materii. Pojawienie się fotografów na wystawach uważam za bardzo pożyteczne, ponieważ nam hodowcom odpada taszczenie dodatkowego ekwipunku, jakim jest sprzęt fotograficzny.
Ważne jest jednak kto fotografuje i jak. I tak jak wszędzie za jakość trzeba zapłacić. Zdjęcie swojego psa można kupić już za pięć złotych, tylko czy aby na pewno jest to zdjęcie, którym należy się chwalić? Wiele zdjęć jakie widzę i jakie o dziwo są kupowane to nieostre, źle wykadrowane, prześwietlone lub niedoświetlone strzały. I o ile na sesjach w hodowlach mogą być efektami, które wzbogacą zdjęcie, to na wystawach gdzie ważny jest eksterier jest to niedopuszczalne. Ale zdjęcia takowe są i są tanie. Większość z nas kupuje te zdjęcia, aby mieć pamiątkę z wystawy, tym ważniejszą im wyżej nasz pies zajdzie. Większość z nas nie widzi rażących wprawne oko detali, które psują zdjęcie. Takie zdjęcie nie powinno kosztować nic, nic więc dziwnego, że 5 zł to jest cena, którą autor zdjęcia bierze i cieszy się bardzo. On sam pewnie błędów w swoich zdjęciach nie widzi. Cena jest tym elementem, który przyczynia się do naszego wyboru. Osobiście wolę zapłacić więcej i zachwycać się zdjęciem przygotowanego do sesji fotografa przez lata. Dobre zdjęcie w dzisiejszych czasach to nie tylko naciśniecie spustu migawki. To wiedza na temat fotografowanego obiektu, to doświadczenie zdobywane podczas zmieniających się ciągle warunków podczas sesji z psem czy kotem. To w końcu znajomość programów do obróbki i postprodukcji. I chyba to co najcenniejsze – oko fotografa. Dokładnie tak jak wybije się pisarz wśród tysiąca innych, malarz, czy chociażby hodowca. Każdego z nich wyróżnia coś szczególnego – dusza i energia, którą wkładają w swoją pracę. To jest właśnie clou. To nie sprzęt jakim się dysponuje gwarantuje dobre zdjęcie. Oczywiście jest to narzędzie, ale nie najważniejsze w tej całej zabawie.
Warto związać się z jednym fotografem na dłużej ponieważ poznaje on rasę, poznaje nas, charakter naszych psów i łatwiej jest mu przenieść na fotografię to, co zadowoli nasze oczy. Dziś zajmiemy się przygotowaniem psów w hodowli do sesji zdjęciowej. Jeśli przeznaczamy jakąś kwotę na sesję warto się do niej przygotować tak, aby pieniądze nie były wyrzucone w błoto.
Ja wybrałam Anię – ANIFOTOGRAFIA, która od roku uczestniczy w wielu wydarzeniach związanych z chartami. Jej oko jest już przyzwyczajone do linii tych pięknych psów w statyce i w ruchu, a mnie podoba się estetyka Jej zdjęć. Ważne dla mnie było również to, że Ania fotografuje już od kilku ładnych lat. Głównie były to dzikie zwierzęta więc cierpliwości w wyczekaniu na upragniony kadr jej nie brakuje. Częściej ja się irytowałam, chcąc uzyskać dany efekt.
Do sesji z pewnością przygotować się trzeba dużo wcześniej, jednak pogoda może pokrzyżować plany i zdjęcia trzeba przełożyć na inny dzień. Musimy mieć tego świadomość. Tutaj nic na siłę się nie da zrobić. Jeśli maja to być zdjęcia na zewnątrz, to czasami upragniona sesja musi być przeniesiona. Zaćmienie słońca, deszcz, czy chmury przyczynią się do tego, że efekt nie będzie zadowalający. Trzeba się zdać na fotografa i poinformować go o naszych oczekiwaniach już przy pierwszej rozmowie. Informacja jaki typ zdjęć nas interesuje, jaką przestrzenią dysponujemy jest niezwykle ważna.
Robiąc zdjęcia z Anią odpadł mi czynnik stresu, bo znamy się już jakiś czas. To ważne, aby się nie wstydzić i być naturalnym, zwierzęta są niesamowicie czułe na nasze emocje i udzielają im się nasze nerwy, co z kolei wpływa na naturalnosć ujęć.
Jeśli decydujemy się na zdjęcia tylko i wyłącznie studyjne, pogoda nie jest już czynnikiem tak istotnym. Wiąże się jednak z tym, że w mieszkaniu czy domu musimy wygospodarować kilka metrów na rozłożenie małego studio. Tło, lampy i perspektywa oraz chyba najważniejsze wielkość zwierząt fotografowanych ma tu duże znaczenie.
Jeśli chcielibyśmy pokazać nasze zwierzęta jak najbardziej naturalnie w domowych warunkach zaprośmy fotografa, zaparzmy dobrą herbatę i pozwólmy psom na to, aby zachowywały się tak, jakby nic sie nie działo. Ułożą sie wtedy na ulubionych miejscach – leżankach, fotelach, sofach, a fotograf wyłapie te momenty, w których wyglądają tak, jak byśmy chcieli.
Ale jak byśmy chcieli?
Dla mnie w fotografii studyjnej najważniejszą rzeczą jest pokazanie cech charakterystycznych ras, które hoduję. Nie chodziło mi jednak o anatomię, a o to co nieuchwytne najczęściej. Na zdjęciach Ani chciałam zobaczyć saluka tęsknie wypatrujacego pustynnych przestrzeni i borzoja arystokratę. Na zewnątrz podczas zabawy chciałam, aby Ania złapała siłę i energię tych majestatycznych chartów. To są niby nic nie znaczące drobiazgi, ale informacje przekazane wcześniej fotografowi mają kolosalny wpływ na efekt finalny.
A czy się udało? Sami oceńcie.