– Przepraszam, czy mógłby Pan zabrać psa z mojej leżanki? – to zdanie artykułowałam na ostatniej wystawie niejednokrotnie.
– Ależ, on nie ugryzie! – słyszałam zwykle w ripoście.
– Nalegam – odparowywałam zwykle grzecznie, ale stanowczo.
Ten akurat Pan odwrócił się na pięcie szepcząc pod nosem tak, abym usłyszała. – Co za chamka!
Z pewnością chamką jestem, gdy chodzi o komfort moich psów. Jego piesek chciał się pobawić. Piesek dwa razy cięższy od mojej Sisi i zupełnie nie łapiący sygnałów wysyłanych przez nią (nie życzącą sobie tego kontaktu), która pierwszy raz miała zaprezentować się na wystawie i pierwszy raz na takowej się znalazła.
Ciasna hala wystawowa, klatka ustawiona przy klatce, między klatki i krzesła wciśnięte leżanki i tłum zwiedzających, którzy robią setki zdjęć na pamiątkę, którzy mają prawo nie łapać sygnałów wysyłanych przez psa. Do tego zdążyliśmy przywyknąć, to prawie chleb powszedni każdego wystawcy.
Martwi mnie jednak, kiedy powyższe słowa wypowiada właściciel wielu psów lub hodowca, ponieważ świadczy to o braku szacunku do swoich podopiecznych. Psy szarpią się na smyczach, bardzo długich, skacząc po głowach sąsiadom i przeszkadzając zajętemu rozmową hodowcy. Dostają wtedy głośną, słowną reprymendę najczęściej połączoną z mocnym szarpnięciem smyczą. Po chwili spokoju oddają się ponownie zajęciu, które wykonywały, bo jeśli właściciel nie łapie i nie jest w stanie im pomóc, rozproszenia emocji szukają na własną rękę, a raczej łapę.
Moja suczka napastowana przez nadpobudliwego goldena, z podkulonym ogonem wpatrywała się to w psa, to we mnie. Jestem z nią po to, by pomóc, by choć na swojej leżance czuła się względnie bezpieczna. Przerwałam kolejną rozmowę i poprosiłam o zabranie psa. O chamce tym razem nic nie było, ale gdyby wzrok mógl zabić …
Kochani właściciele psów, jest takie powiedzenie – Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. I dopóki nie zadbamy o dobrobyt naszych psów, poczynając od mądrej socjalizacji szczeniąt, od pozwalania im na funkcjonowanie w dobrym stadzie, aby uczyły się psiego języka od początku, od wspierania ich w momentach kiedy tego potrzebują, nie będziemy mieć dobrego psa.
Dopóki nie zrozumiemy, że nie jesteśmy sami na wystawie psów, dobrze nigdy nie będzie między tymi, którzy o psa dbają i tymi, którzy dbają o medale. Dbajmy o potrzeby naszych psów i nasze z rozsądkiem i traktujmy się uczciwie.
Kiedy widzę na wystawie psów takie, które biegają luzem nie jestem w stanie zrozumieć ignorancji ich właścicieli i totalnego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Rasy psów są różne, większość to psy myśliwskie, pamiętajmy o tym zanim coś się stanie. Bo wina jest po stronie tego, który na wariackie harce pozwala swoim podopiecznym w pełnym obcych psów środowisku.
Pamiętajmy również o tym, że nie jesteśmy sami w ringu, że klucze, czy monety należy wyjać z kieszeni przed wejściem na ring. Przykre jest to, że pies takiego wystawcy nie reaguje na brzdęki, stąd prosty wniosek – trenujemy tak w domu. Po co? Aby przestraszyć i nie pozwolić zaprezentować się innym, aby wygrać.
Zabieganie, czy wbieganie na psa biegnącego przed nami to kolejny problem. Mimo próśb, nikt nie słucha, bo przecież o dobro psa nie chodzi. Smutne kiedy właścicielki straszą dodatkowo swoim sopranem pobudzając psa do biegu. Oczywiście robię to i ja, choć sopran zamieniam na szept, aby nie straszyć dodatkowo innych psów w wystawianej klasie.
Są i tacy, którzy gubią smakowite kąski na ringu przez przypadek.
Nie rób drogi Wystawco tego, co Tobie niemiłe.
Psy są różne. Są takie, które zaakceptują środowisko i przejdą do porządku dziennego na kolejnych wystawach, uznając je za element życia. Są takie, dla których stres związany z wystawą jest na tyle silny, że nigdy pokazywać się dobrze nie będą, a wystawa będzie czynnikiem bardzo stresogennym.
To w dużej mierze zależy od tego, jak zaczniemy i czy pozwolimy naszemu psu poczuć się dobrze. Dlatego miejmy na uwadze naszego psa, szczególnie na tych pierwszych wystawach.
Moja Sisi da sobie radę i zaakceptuje je, obawiam się, że wspomniany na początku golden będzie całe życie miotał się między psami ( bo na młodego nie wyglądał) i z pewnością wystawy dla niego nie będą komfortem, dla jego pana z pewnością miłą pogawędką ze znajomymi zostaną.
Savoir-vivre psi, czy wystawowy nie istnieje, ale może Ci którzy kochają swoje czworonogi zaczną go tworzyć.
Może teraz buduję nierealną rzeczywistość pozwalającą psu funkcjonować lepiej, łatwiej i bezpieczniej. Może to utopia, bo dla wielu pogoń za medalem jest najistotniejsza. Chciałam jednak zwrócić uwagę na źródło problemów z psami, którego najczęściej nie znajdujemy, bo źródłem jesteśmy my, a do tego przyznać się jest nam najtrudniej.