
autor: Anna Kostrzanowska
Dzisiejszy post i moją własną minutę refleksji dedykuję Kubusiowi i Małemu (który znany jest również jako wredny Gremlin), adoptowanym czworonogom, które po wielu powrotach do schroniska zagrzały w końcu miejsce u mnie. Chcę przy okazji zwrócić się do Was wszystkich z gorącą prośbą.
Od jakiegoś już czasu trwa coroczna świąteczna gorączka. Nasze głowy zaprzątnięte są całkowicie przygotowaniami do świąt. Porządki.
Kupno prezentów.
No właśnie … prezentów.
Jest wiele rodzin, które wpadną na pomysł zakupu zwierzątka pod choinkę, proszę Was z całego serca, NIE RÓBCIE TEGO! Zwierzę to nie zabawka, to żywa istota, której przyjęcie do domu powinno być skrupulatnie przemyślaną decyzją, a nie spełnieniem zachcianki dziecka. Dziecko szybko znudzi się prezentem, a obowiązek pozostanie. W wielu wypadkach, ta decyzja kończy się tak, jak skończyła się dla Kubusia i Małego, którzy wylądowali jeden w schronisku, drugi na ulicy.
Jeśli mimo wszystko uważacie, że decyzja o wzięciu psa jest świadoma i przemyślana, zachęcam do odwiedzenia schroniska.
Jest tam wiele zwierzątek w każdym wieku, które szukają rodzinnego ciepła, i które odwdzięczą się bezgraniczną wręcz miłością.
Święta Bożego Narodzenia to czas kiedy powinniśmy dzielić się z innymi tym co mamy, naprawdę nie trzeba bardzo wysilać się by pomóc! Za oknem coraz zimniej, bezdomne zwierzęta marzną, jest wiele rzeczy, które wyrzucamy w ramach świątecznych porządków. Może stary koc, czy materac zamiast do kosza, mógłby trafić do schroniska?
Może są też wśród Was tacy, którzy chcieliby mieć psa, a z jakichś powodów nie mogą. Wy także możecie pomóc, np. zabierając bezdomniaka na spacer!
Ktoś kiedyś powiedział mi, że takie kroki są bez sensu, że świata nie da się naprawić, psy w schroniskach będą zawsze.
Owszem, świata nie zmienię, ale mogę zmienić świat dla tego jednego konkretnego psa!
W tym roku święta spędzą ze mną Kubuś i Mały ( dołączył do nas zaledwie dwa tygodnie temu), dwa wiekowe i schorowane już psy, które z racji wielu problemów zdrowotnych i behawioralnych praktycznie nie miały szans na adopcję.
Obydwa są u mnie, jeden brzydszy od drugiego, oprócz nich mam 11 swoich rasowych psów, mimo to nie czuję by praca z nimi była dla mnie dodatkowym utrapieniem, zamiast tego widzę dwie pary wdzięcznych oczu, które choć bardzo słabo widzą to patrzą z miłością i wdzięcznością.
Wesołych Świąt!