Na facebookowej, coursingowej grupie pojawił się temat jednego z pięciu kryteriów oceny chartów w coursingu – gorący FOLLOW, czyli podążanie za wabikiem. Uznałam temat na tyle ważny, aby odnieść się do niego właśnie na charty.pl.
Follow – temat postu. Follow ponad wszystko? – ktoś napisał. Nie, wcale tak nie jest i być nie powinno. Dlaczego właśnie ten punkt wzbudza tak wiele emocji i dlaczego o nim w Polsce mówi się najczęściej?
Ano choćby dlatego, że jest to całkiem niedawno zmieniony punkt regulaminu. Dla wielu z nas bardzo skrajnie zmieniony, bo inteligencja, dająca nam, czy sędziemu możliwość interpretacji bardzo różnej (bywało i tak, że najwyżej punktowane psy, to te które biegły z linii startu na linię mety), została zastąpiona właśnie podążaniem za wabikiem, czyli bardzo określonym zachowaniem charta na parkurze. Dlaczego?
Dlatego między innymi, że follow wprowadza większą czytelność w zasadach oceny biegu psa. Sama nazwa, słowo coursing ładnie definiuje ten sport i wiele mówi. Poza tym, nie każdy sędzia jest hodowcą, który tego sportu doświadczył. A szkoda, bo chart nierozerwalnie związany jest z pracą, polowaniem i jeśli my nie będziemy dokładać wysiłku, aby te rasy utrzymać w ruchu, coraz częściej będziemy widzieć borzoja owczarka, borzoja owcę, czy charta polskiego, który utracił swoją muskulaturę, tak bardzo charakterystyczną dla rasy.
Mamy więc wielki przeskok z interpretowania tego punktu regulaminu w bardzo ścisłe zachowanie. I to nam się nie podoba, bo wymaga zmian myślenia i przygotowania psa.
W ostatnich latach w Polsce w temacie coursingów zmieniło się bardzo dużo. Miało na to wpływ wiele czynników. Jednym z nich było otwarcie granic i łatwość wyjazdów (oczywiście wcześniej również wyjeżdżano, ale otwarcie granic zintensyfikowało wyjazdy kynologiczne na wystawy i wyścigi) więc mogliśmy podpatrzeć u sąsiadów, jak organizuje się zawody gdzie indziej, jak oceniane są psy, jak wyglądają nasze charty na tle psów w innych krajach. Polacy uczą się szybko, potrafią ciężko pracować, aby podnieść poprzeczkę – oczywiście Ci ambitni. Tym, którym jest to nie w smak, robią wszystko, aby zahamować maszynę, którą coraz trudniej dogonić lub z ambicji tych pierwszych się naśmiewają. Nie ma nic zdrożnego w ambicji (byle by nie była chora) i w chęci współzawodniczenia na najwyższym poziomie. Nie ma nic zdrożnego w wygrywaniu, bo za tym stoi ciężka praca i ciągłe dokształcanie się. Ale wiedzą to tylko Ci, którzy trenują. Wiedzą, ile pracy trzeba włożyć w przygotowanie psów do zawodów. Odwoływanie się i cytowanie regulaminów nie jest receptą na sukces, ani pomocą dla kogokolwiek.
Uważam również, że porównywanie ważności follow z innymi kryteriami oceny jest bezsensowne.
Jeśli zaczniemy dywagować nad tym, który punkt oceny jest ważniejszy i udowadniać sobie i innym tą wyższość, to bardzo szybko zginiemy. Bieg psa to wiele czynników mających wpływ na ocenę, również takich, które nie są wymienione w regulaminie, choćby anatomia psa i psychika.
Dzięki tym elementom pies nieprzygotowany do zawodów (bez odpowiedniej kondycji) może przebiec parcour lub tylko pierwsze metry toru w najbardziej spektakularny sposób. Zapamiętamy ten bieg na długo, ale zwykle jest to bieg roku, albo pies jednego sezonu. Trzeba jednak pamiętać, że wykorzystując tylko te dwa czynniki narażamy psa na poważne komplikacje zdrowotne w najlepszym wypadku.
Od nas w 100% zależy to co, jak i gdzie robimy. O każdą perłę trzeba dbać mądrze. Jeśli będziemy ją eksploatować, upajając się jej widokiem i wystawiając na każde warunki, nie pocieszymy się jej blaskiem zbyt długo, albo oczekiwane efekty nigdy nie przyjdą.
Analogię zauważymy na wystawach. Jeśli będziemy rozważać poszczególne cechy, których potem do kupy nie złożymy, to po pierwsze będziemy do dupy sędzią, po drugie hodowcą. Nie istnieją ideały, a nasza praca ma na celu zachowanie cech charakterystycznych i czegoś, co nieujęte w regulaminach, wzorcach. Czegoś, coś co tworzy charta. To samo jest z coursingiem i porównywaniem kryteriów. Jeśli nie będziemy patrzeć całościowo, bieg będzie tylko biegiem na oślep.
Wielu z Was pamięta pierwsze coursingi, kiedy zaczęto zapraszać intensywnie sędziów zagranicznych. Wystawione oceny były wielkim rozczarowaniem. Stara bardzo nie jestem, ale dobrze pamiętam zdziwienia uczestników (moje również) przy kartach z punktacją. Zupełnie do czegoś innego byliśmy przyzwyczajeni, zamknięci za grubą kurtyną wschodnich granic. Nasze głowy zaczęły się otwierać, zaczęliśmy zauważać to, czego akceptować nie chcieliśmy. Zaczęliśmy o tym głośno mówić.
– Przecież to nie tak! On nie ma racji! Co za debil! Nigdy więcej takiego sędziego! – te wykrzykiwania przy pierwszych coursingach z zagranicznymi sędziami większość z nas zamieniła szybko na inne: A może to my jesteśmy w błędzie? Są i tacy, którzy dalej wykrzykiwać będą pierwsze powyższe, pozostając w swojej nieomylności utwierdzeni. Chcąc jednak jeździć i porównywać się z Europą, trzeba było przewartościować naszą głowę i przyznać, że w Polsce jakość potrzebuje wiedzy i pracy. I doświadczenia.
Zaczęliśmy mówić głośno o parkurze, prowadzeniu wabika, terenie. Z pewnością ułatwiły to portale społecznościowe. Zaczęliśmy szukać, próbować i doświadczać. I nie chodzi tu o jakiekolwiek wyszydzanie, czy niewiedzę, ale o to, że tematem powinni zająć się Ci, którzy trenują, porównują, jeżdżą, hodują, mają wyniki. Błędy robić będziemy, bo to nieodzowny element na drodze rozwoju. Śmiać się będą tylko Ci, którzy nie rozumieją, nie trenują lub nic nie robią.
Brak wyobraźni i wiedzy w temacie ustawiania toru skutkuje tym, że nawet najlepiej biegający follow pies nie pobiegnie. Ustawiając tor myślmy również o możliwościach fizycznych psa.
Jeśli charty zatracają chęć gonitwy za wabikiem, bo o polowaniach nie ma mowy, to tracimy te psy jako charty. I albo możemy nic w temacie nie robić, hodując psy w typie charta, albo starać się stwarzać warunki, w których podtrzymamy instynkt i funkcje budowy tych psów celem podtrzymania ras i cech im przynależnych. To bardzo mało, ale choć tyle możemy. Bieganie w tym aspekcie to coś o wiele ważniejszego, niż tylko pięć kryteriów pozwalających ocenić bieg charta. To coś o wiele ważniejszego, niż podium na zawodach.
Konsekwencją przyjęcia follow jest zmiana myślenia, przyznanie się do błędów, w których wiele lat tkwiliśmy. Follow w konsekwencji zmienia podejście do coursingu, jeśli chcemy zająć się tym sportem na poważnie. Follow to również mądry bieg, to nie ekstrema, a aspekt biegu przez pryzmat rasy. Trzeba to wszystko wyważyć.
Wszystko ma wpływ na jakość biegu. Folia, stary kożuch wujka Staszka przyczepiony do wabika, agrafka wędkarska, nieudolnie zrobiony wabik. Wszystko ma znaczenie. Każdy najmniejszy punkt biegu można zepsuć i często tak się dzieje nie z naszej winy. Jeśli jednak poważnie podchodzimy do tematu i eliminujemy to, co według nas jest możliwe do wyeliminowania jesteśmy na dobrej drodze.
Każdy bieg charta na zawodach jest nieprzewidywalny. Każdy operator wabika spotyka się z jedyną w swoim rodzaju sytuacją podczas każdego biegu. Ciągnięcie wabika i uciekanie z nim przed psem, który nie biegnie follow, nie tylko zniechęca do biegu (bo każdy chart jest w stanie oszacować odległość, siły i sens kontynuacji biegu) tego, który robi to poprawnie, ale utwierdza tego, który nie biega follow w przekonaniu, że tak trzeba. W każdym biegu pies może złapać wabik, każdy bieg może być zepsuty z ręki człowieka albo łapy psa, jednak są ogólne zasady, które trzeba rozważyć. Przeanalizować plusy i minusy i nie upierać się tępo przy utartych sloganach typu „kiedy pies je surowe mięso, to będzie agresywny”. Wyrośnijmy z tego i nie brońmy historii dla idei. W każdej dziedzinie przychodzi nowe, odchodzi stare i trzeba do tego się dostosować, jeśli chcemy osiągać wyniki. Jeśli nie chcemy, to nie musimy rozważać wszystkich elementów tak wnikliwie, ale jakość organizacji i świadomość na co narażamy psa powinna iść równolegle nawet wtedy, kiedy organizujemy piknik, bo konsekwencje naszych działań ponoszą tylko i wyłącznie charty.
Pracujmy nad stwarzaniem możliwości prowadzenia gonitwy w ten sposób, aby było możliwe ukończenie jej przez psa, aby rozbudzić go, a nie jak ktoś powiedział wystrychnąć na dudka, czyli spowodować, że chart nie pobiegnie, nie dobiegnie, czy nie ukończy biegu. Dajmy mu możliwość dogonienia, dopadnięcia, złapania. To jest praca nad utrzymaniem ducha charta w tych pięknych rasach.
Czy follow to pożądanie, czy podążanie – ot taka literówka, w tym przypadku jednak niezmiernie ważna.