foto: Jerzy Bałdyga
Podobno coś takiego, jak duńska kuchnia i duńskie potrawy nie istnieją, a narodową potrawą są parówki. Nie mogliśmy się więc tym argumentem wyłgać, gdyby nam nie poszło, a
pojechaliśmy najzwyczajniej wziąć udział w kolejnych Mistrzostwach Europy w terenowych wyścigach chartów. Jak zawsze chcieliśmy dobrze zaprezentować nasze psy i przekonać się, jak wygląda duński coursing.
Jeszcze zanim wyjechaliśmy plany zaczęły się psuć, ponieważ dwie z czterech zgłoszonych przeze mnie suczek dostały cieczki. Wyjechaliśmy więc w okrojonym składzie. Na pokładzie zostały: Obi – Mistrz Europy 2017, Sekret, Chwila i Sisi – również Mistrz Europy 2017.
Po 16 godzinach jazdy zameldowaliśmy się w słonecznym i wietrznym Nørresundby. Pogoda we wszystkie trzy dni była optymalna, tak jak i miejsce przeznaczone na kampery i namioty – przestronne z niezłym zapleczem sanitarnym.
Mistrzostwa wystartowały pierwszymi biegami w piątek, a Polskę reprezentowały whippety sprintery, reszta ekipy kibicujac przyglądała się również parkurom.
Parkur 1 i 2 to rozległe łąki, na których pracują dość szybko i sprawnie załogi z Niemiec i Holandii. Psy na tych parkurach mają możliwość rozciągnąć się, a sędziowie ocenić psa we wszystkich kategoriach – od podążania po kondycję. Każdy z tych teamów pracuje na dwóch maszynach, co dodatkowo przyspiesza czas trwania tury. Kiedy psy i właściciele po skończonym biegu zabierają psy od wabika, czy walczą z kagańcami, quad już rozciąga wabik z linką drugiej maszyny. Parkur 3 obsługiwany był przez ekipę z Danii. Łąka była dość wąskim paskiem otoczonym drzewami i ulicą. Sposób rozłożenia toru to długa prosta przez prawie całą długość parkuru i powrót po zakrętach, na których nie sposób było zaprezentować podążanie. Jeśli dodamy do tego, że na godzinę odbywało się 8 biegów, nie dziwił nikogo fakt, że na wieczornej odprawie posypały się skargi na ten parkur. Bardzo dziwne były rządy na tym parkurze i zaryzykuję stwierdzenie, że drugiego dnia cała obsługa na siłę chciała udowodnić, że potrafi wywiązać się z powierzonej im pracy. Pomijam fakt, że obsługa była bardzo niemiła i niefachowa.
Drugiego dnia starty rozpoczynały się dokładnie jak rok temu, o godzinie 7 rano. Nie miałem szczęścia w losowaniu biegów i do tego borzoje zaczynały od biegu na parkurze duńskim. Ekipa działająca pod wpływem stresu i jakby mająca do uczestników pretensję, że nie pracuje jak pozostali stała się niemiła i według mnie w niektórych momentach była złośliwa. Jedną z sytuacji, które miały miejsce to niedopuszczenie Sekreta do biegu. Nie będę powtarzał niecenzuralnych słów, jakie padały od różnych osób (w tym sędziów), kiedy byli świadkami tej sytuacji. Nie zdążyłem na czas dojść do namiotu przygotowawczego i jest to w 100% moja wina. Nie potrafię jednak zrozumieć dlaczego nie zostałem dopuszczony do biegu, kiedy na starcie pies z pary nie był jeszcze gotowy do biegu, a quad rozciągał wabik. Dlaczego wpuszczono psa na start mimo, że nie wszystko było przygotowane do startu? Byłem również organizatorem i wiem, jak ważny jest czas. Niestety tu zabrakło dobrej woli lub włączyła się czysta złośliwość. Gdy taka sytuacja miała miejsce w drugiej turze na parkurze 2, czekano na psa 10 minut. No cóż …
Teraz trochę o biegach moich/naszych psów
OBI – dwa doskonałe biegi i doskonała 5 lokata. CHWILA – dwa równe i bardzo dobre biegi i 3 lokata. Głowa SISI została chyba w domu z cieczkami naszych suczek – to były dwa fatalne biegi. SEKRET – niedopuszczony do startu pięć dni spędził w aucie.
CALINECZKA i CEDRIC – bardzo dziękuję Kasi i Jurkowi, Agnieszce i Pawłowi za przygotowanie psów do startów. W obydwu przypadkach był to debiut na zawodach rangi mistrzowskiej – debiut psów i ich właścicieli. Choć wyniki nie były może takie jak oczekiwali, to trzeba pamiętać, że stanęli w szranki z najlepszymi w Europie. I czasami nawet mimo naszego wkładu pracy, całego przygotowania jest jeszcze psia psychika (lepszy czy gorszy dzień, stres, warunki), na którą wpływu nie mamy. Kiedy przypomnę sobie moje pierwsze mistrzostwa też różowo nie było, ale nie poddałem się. W tym wszystkim ważne jest również doświadczenie, które właśnie te dwie pary nabyły. Mam nadzieję, że dzięki temu i wnioskom jakie wyciągną wyniki w przyszłym roku będą jeszcze lepsze.
Niedzielne starty
Całkiem niedawno CDL zaserwował nam 5 sędziów na parkurze na zawodach rangi mistrzowskiej. Wydawało się to fajnym pomysłem, bo najwyższy i najniższy wynik miał być skreślany. Miało być inaczej, a wyszło jak zwykle, czyli wszystkie oceny są brane pod uwagę. Śmiesznie i nieśmiesznie było podczas ogłaszania wyników w rasie saluki, bo na najwyższych podiach stanęły psy z Finlandii (wprawne oko zauważy fińską obsadę sędziowską na parkurach, na których biegały saluki), brakło również flag …
I nasze charty polskie. Jeden z sędziów przyznał po 0 punktów kilku naszym psom podczas gdy inni sędziowie ocenili te biegi wysoko. Oczywiście ta decyzja miała bardzo duży wpływ na wyniki i w/g mnie konsekwencją powinna być decyzja o cofnięciu pozwolenia na sędziowanie takiej osobie. Zaznaczę, iż widziałem wszystkie biegi, łącznie z biegami, które ocenione były na 0 punktów. Były to pełne zaangażowania biegi prawdziwych myśliwych.
Ceremonia zakończenia
Mam wrażenie, że na każdym coursingu w Polsce ceremonia zakończenia jest zorganizowana lepiej i uroczyściej. W Nørresundby zastaliśmy dwa małe głośniczki i osobę prowadzącą, która wyczytywała psy w tylko sobie znanym języku. Z tych również względów zabrakło atmosfery mistrzostw. Z łezką w oku wspominam ceremonie z Lotzwil. Tu miałem wrażenie, że większość uczestników domyślała się, który pies ma wyjść na lokatę. Dokładnie tak było również podczas ogłoszenia wyników naszych chartów polskich. Było ich 6, tak jak jest 6 lokat, a my nie byliśmy w stanie zrozumieć nic.
Po tych mistrzostwach znamy już kuchnię duńską. Czy ta impreza poprawi jakość organizowanych w Danii coursingów? Nie sądzę. Uważam, że jeśli któreś z państw zgłaszających chęć organizacji mistrzostw nie jest w stanie zorganizować trzech parkurów na najwyższym poziomie i posiłkuje się teamami z innych państw, to powinni się oni skupić na całej reszcie, a ta również wypadła słabo.
Nie były to mistrzostwa które zapamiętam na długo, mimo wysokich lokat moich psów. Nie było to najważniejsze święto biegających chartów. Była to zwykła parówka przepita wspomnieniem z Finlandią w tle. I bardzo boje się najbliższej przyszłości ME, czyli imprezy, która ma się odbyć w przyszłym roku w Estonii.
Lubię serdelki, od dziś za parówkami nie przepadam, szczególnie duńskim, a te mistrzostwa pasują mi tylko do jednego dania – kaszanki.
ps. Bardzo chciałem podziękować naszej tegorocznej team-leader Karolinie. Jej praca i zaangażowanie (po 18 godzin dziennie) było bardzo dużym wyzwaniem. Jesteś wielka Karolina!