Śmiejemy się, że psiarze dzielą się na dwie grupy. Jedną z nich są wszyscy Ci, którzy śpią ze swoimi psami i o tym mówią. Drugą tacy, którzy się do tego nie przyznają.
Jest również grupa osób, która nie pozwala swoim psom wchodzić do łóżka. Nasze podejście, ani statystyki (różne) mówiące, że ok 40%-60% właścicieli nie ma problemu z dzieleniem łóżka z psem nie ma dziś znaczenia. Dziś przyjrzymy się temu procederowi i zastanowimy się dlaczego tak się dzieje.
Pies to pasożyt, to wszyscy wiemy. Od pierwszego dnia, kiedy pojawia się w naszym domu wgryza się w nasze serce, portfel i wspomniane łóżko. Z pasożytami jest jednak tak, że tępimy je i usuwamy. Pies jest wyjątkiem. Tego pasożyta kochamy nad życie, kochamy bezwarunkowo. Mało tego, robimy wszystko, aby miał towarzystwo. Dwa pasożyty? No i pozamiatane.
Zastanawiałam się niejednokrotnie nad tym, co te cholery w sobie mają, że tracimy dla nich głowę, że wydajemy ciężko zarobione pieniądze z wielką przyjemnością, że na naszych twarzach pojawia się uśmiech, kiedy przynosimy do domu czterdziestą ósmą obrożę z najnowszej kolekcji firmy X lub piękną miskę z ich imieniem. Kochamy bezwarunkowo.
… Idę spać. Uwielbiam moment kiedy swoje gnaty kładę w wygodnym łóżku. Za chwilę przychodzi saluczka Zosia i zwija się w kłębuszek wlepiając się w łuk, jaki uformowało moje ciało. Zaraz po Zosi przybiega mała borzojka Żmijka, która jeszcze do łóżka podskoczyć nie może. Pomagam podnieść jej zadek. Ta z kolei układa się po stronie moich pleców rozciągając się okrutnie. Zmieści się jeszcze Sisi, która przejęła ognisty charakter swojej matki Didi. Rozczula mnie bardzo, bo kładzie się zwykle na poduszce dotykając delikatnie długim nosem mojej głowy.
Tak oto zasypiam, codziennie w różnych konfiguracjach, z innymi psami, które właśnie wtedy potrzebują być blisko. Potem idą sobie na swoje leżanki, bo im za gorąco.
Nigdy nie zasypiam sama…
Nie można pominąć aspektu terapeutycznego. Psy jako terapeuci pojawili się już w czasach Hipokratesa. Mitologia grecka odwołuje się do psów – Bogowie wcielali się w postać psa i liżąc rany chorych uzdrawiali. I tak uzdrawiają po dziś dzień. Na świecie istnieje wiele ośrodków terapeutycznych, w których zwierzęta domowe są podstawą terapii. Taką terapię fundujemy sobie również my każdego wieczoru, kiedy przytula się do nas pies, a nasza ręka wędruje na jego ciepłe i miękkie futro. Zasypiamy w poczuciu bezpieczeństwa. Ktoś przecież czujnie przy nas spoczywa. Stres dziwnie odpływa, a my zasypiamy w spokoju przytulając się do naszego własnego psiego terapeuty. Bo wtedy właśnie poziom oksytocyny wzrasta i powoduje, że czujemy się lepiej, spokojniej. Ciśnienie krwi się obniża, a serce zaczyna kurczyć się miarowo.
Drugim aspektem jest bliskość. Niestety my, jako ludzie żyjemy blisko siebie, a jednak bardzo daleko. Gonimy za życiem, sprzeczamy się o drobnostki, prosimy o miłość, której nie dostajemy. Łasimy się na bliskość, która skutecznie niszczona jest przez wszędobylskie media. Facebook zastąpił rozmowę, instagram głębokie i czułe spojrzenie w oczy. Kiedy bierzemy w dłoń pióro, okazuje się, że kaligrafia jest przedmiotem niezbędnym, bo klawiatura wyparła równo kreślone O, czy pięknie podkręcone M. Dokładnie tak samo jest z bliskością. Po całym dniu pracy, problemach jakie niesie nam życie, czekamy na odrobinę empatii, na słowa otuchy. Zwykle dostajemy reprymendy. Dlatego tak chętnie szukamy ciepła psiego ciała. One zawsze są blisko z merdającym ogonem.
Nie jesteśmy robotami i nie chcemy nimi być – potrzebujemy do życia bliskości i poczucia bycia razem. Bardzo to przykre, że znajdujemy wszystko to w przedstawicielu innego gatunku – psie. On nieskażony pędzącą technologią, która coraz częściej wypiera ludzkie odruchy i uczucia, doskonale nam je zastępuje. I nie oczekuje w zamian niczego. Nie wścieka się, kiedy obiadu nie ma na stole. Nie gryzie, gdy podłoga nie jest umyta. Nie rani słowami. Jest zawsze z nami – zadowolony, dający siłę do tego, aby iść dalej. Przychodzi więc moment, że po latach tracimy nadzieję na wsparcie w najbliższych, wtedy coraz większą moc terapeutyczną ma pies.
Tak właśnie dzieje się w ośrodkach seniorskich, gdzie pies, czy zwierzęta domowe dają namiastkę utraconych relacji międzyludzkich. Tak jest w ośrodkach, gdzie ludzie walczą z depresją, frustracją i innymi problemami na tle psychicznym. Tak jest również w ośrodkach dla niepełnosprawnych. Zwierzęta sprawdzają się idealnie. My wracamy do czucia, do emocji i odbierania świata tak, jak natura nas nauczyła, a my zapomnieliśmy.
Oczywiście stale jeszcze pokutuje teoria dominacji. Z tego powodu wielu właścicieli nie pozwala wchodzić psom do łóżka.
Miejmy jednak nadzieję, że ta teoria nie będzie tak długo żywa, jak wiele przebrzmiałych i fałszywych prawd podawanych latami z ust do ust. Niech zniknie tak szybko, jak została obalona przez jej autora.
A teraz wciskamy klawisz OFF, bierzemy smycz w rękę, idziemy z psem na spacer, by wieczorem wskoczyć do łóżka zdrowo zasnąć przytulając się do ciepłego futra naszego psa.