Czwartek. Matko! Dopiero była niedziela.
Zwykłam pić kawę o poranku, czytać przed snem i publikować na charty.pl we wtorki. Tak było kiedyś.
Teraz wszystko się zmieniło. To, co niezmienne to charty. A raczej borzoje. Jest w nich jakaś dziwna mądrość, spokój i siła, która pozwala wierzyć w stabilność życia, która daje światełko w najciemniejszym tunelu. Jest w nich cierpliwość. Cierpliwość do świata i do ludzi. Cierpliwość do mnie. Jest w nich również siła na wybór i na to, aby pozwolić odejść temu co uwiera.
Świta. Mimi zalega kołami do góry na salonowej kanapie. Wanda wykopała mnie z łóżka, bo to czas na moją kawę i jej samotne wylegiwanie się przed rozpoczęciem kolejnego dnia. Honor na mydogue’owej pufie kontroluje to, co dzieje się za oknem. Reszta bisurmani się jeszcze w pokoju Natki. Tylko Róża wyszła na poranne siku – niestety wiek daje się we znaki.
Wiek. Przemijanie. Jak nic psy potrafią o tym przypominać. Żyją krócej, szybciej, intensywniej.
Potrafią jeszcze coś. Potrafią pokazać jak ważne może być życie. Jak delektować się chwilami w jesiennym słońcu. Jak obgryzać kość z wielką namiętnością. Jak zawzięcie szczekać przy ogrodzeniu, by odgonić intruza. I jak brykać na padoku ciesząc się z wolności. Potrafią wszystko to, o czym my zapomnieliśmy. Zapomnieliśmy, bo w wyścigu po życie, ono samo straciło wartość.
Mówią, że psu nie patrzy się w oczy. Wanda namiętnie zagląda w moje. Zagląda ciekawie, ja również patrzę prosto w jej oczyska. Delikatnie dotyka mnie nosem, po czym przytula do mnie całą swoją długą łepetynę. Mimi zwykła wskakiwać do łóżka nie bacząc, gdzie ja leżę. Siada na mnie, po czym układa się tak, aby jak największą powierzchnią ciała przylgnąć do mnie. Nela wskakuje na ręce, choć ostatnio przytyła i noszenie jej to dla mnie nie lada wyzwanie. Charty lubią być blisko, lubią się przytulać i patrzeć w oczy. Lubią jak obłapuję je długimi rękami i ściskam, aż piszczę! One też piszczą, a potem w szale radości skaczemy po łóżku. Borzoje lubią coś ukraść i podbić łokieć, kiedy delektujesz się kawą. Wtedy zwykle ta kawa ląduje na piżamie. Ja wtedy się budzę, a one mają uciechę. Borzoje to nie psy. I pewnie każdy, kto trafił na rasę, która koresponduje z jego energią to powie.
Nie muszę wchodzić do domu jako pierwsza, ani nie muszę wyganiać psów z łóżka, aby pokazać gdzie ich miejsce. Nie mam potrzeby dominacji, bo relacja, która łączy mnie z moimi psami jest daleka od nakazów. Jesteśmy blisko, coraz bliżej. Bez względu na to, co mówi się na temat relacji pies-człowiek. Wystarczy mieć oczy szeroko otwarte i czuć. Właśnie wtedy przychodzą do nas psi przyjaciele. I to oni przyprowadzają tych ludzkich, którym dziś chciałabym bardzo podziękować, że są.