Poranek w Biskupicach.
Przycisk MUTE na moim pilocie nie działa w chwili, gdy go przycisnę. Aby zadziałał muszę przebiec się do kurnika i wypuścić drącego się w nim koguta. Niech patroluje teren i pilnuje swoich żon. Ostatnio okłada się dwiema perliczkami. Co wieczór w kurniku zasiada między nimi na grzędzie.
Nie mogę też zapomnieć o koniach, które rżą, bo przyszła pora na śniadanie. Tym wywalam dwa snopki sianka. Jeszcze tylko zmienić w kojcach hasiorusy i wypuścić charty na pierwsze siku, potem wpuścić, bo mży w ten wigilijny dzień, a one tego nie lubią. W kuchni nalać do małej, białej filiżanki czarnej jak smoła kawy i jeszcze czmychnąć do łóżka. Teraz włączam moje MUTE. Doskonale wiem, że jest to w moim przypadku wyłącznik czasowy. Zazwyczaj swoją funkcję przestaje pełnić po kilku minutach.
Mały Dziabik na poduszce nie śpi. Patrzy na mnie i macha ogonem. Milczy. Mały borzojek Muu wlazł na łóżko, uwalił się na moich nogach i … zasnął. Pod piżamą smyra mnie sianko, którego źdźbła wpadły, gdy wrzucałam je koniom. Cisza. Wysokie sosny za oknem tańczą w rytm, jaki nadaje im wiatr. Dziś ten ich taniec jest bardzo delikatny. Spokojny. Odwracam od nich wzrok, bo zaczyna mi się kręcić w głowie. Kawa nęci aromatem. Upijam łyk. Cisza.
Ten rok, mimo, że cholernie trudny był dla mnie łaskawy. Wprowadził dobro i wdzięczność do mojego życia. Wdzięczność za pomoc, za wyciągnięte dłonie. Za bycie blisko, kiedy potrzebowałam. Wdzięczność za moich gości, nowych przyjaciół. Co rano, kiedy budzę się i otwieram oczy czuję tą wdzięczność.
Chciałabym …
– Agatko, Agatko!!! – właśnie funkcja MUTE wyłączyła się. Biegnę do salonu, bo to darcie się jest niecodzienne. Na to ‚Agatko’, czekałam bardzo długo. Papuga Puga, po wielu latach przywołała mnie po imieniu. Zasiadam więc na fotelu obok klatki, aby uciąć sobie pogawędkę z Pugusią.
– Nooo? – mówi Puga, a ja sięgam po torbę ze smakołykami. Puga wyrzuca wszystkie bakalie, jakie ponoć papugi lubią i zjada tylko ziarna słonecznika. Koniecznie białe.
– Puga, powiedz Agatka jeszcze raz – proszę.
– Niedobre. Nooo?
– Co niedobre Puga?
– Niedobra Pugunia.
– Kocham Cię Puguniu.
– Noo? Nie ma mnie. Dzień dobry. Niedobra Pugunia. Miau miau. Vini. Faflun. Wandusia.
Puga leci z całym repertuarem, a ja dopijam kawę. Na kuchni nie wiedzieć kiedy pojawił się gar, w którym gotuje się świąteczny kompot. Prawdziwki do zupy grzybowej pysznią się na kuchennym blacie, grecki przełożony. Chwila ciszy. To niezwykle rzadkie bez planowania.
Kochani, życzę Wam, abyście w tym zwariowanym świecie znaleźli czas dla siebie. Abyście mieli siłę mówić o tym, co czujecie, czego chcecie. Wiem, jakie to trudne, jeśli ‚autorytety’ wokół mówią co innego. Wytrwajcie i podążajcie za głosem serca. Zawsze. Wtedy można pisać bajki, tworzyć magiczne miejsca i kolorować świat. Wtedy też dzieją się cuda. Reszta dobrego, to tylko kwestia czasu.
Radosnych Świąt!
ps. I pamiętajcie włączyć czasami MUTE na Waszych pilotach. Wtedy widać więcej.