![](https://charty.pl/wp-content/uploads/2023/07/98E95BA1-8BAC-43AA-AC3A-24808AD1E35A-1080x720.jpeg)
RODOWÓD MIOTU
ur. 24/05/2023
Czasami na spełnienie marzeń trzeba czekać bardzo długo. Czasami tracimy wiarę, powątpiewamy. Jeśli jednak wytrwamy, radość jest przeogromna. Na miot Kreski czekałam bardzo długo, wcześniejsze próby pokrycia jej spełzały na niczym. Ta ostatnia nie była już tak emocjonująca, jak poprzednie, zaowocowała jednak pięknie.
– Ja opowiem! Ja! – wykrzyknęła rezolutna Tolka.
– Nie Ty, tylko Thelma, bo Thelma ładnie mówi – parchnął w stronę Toli Twardowski vel Twardy.
– Ja nie opowiem, bo jeście się tlośkę jąkam – cichutkim głosem wyszeptała Thelma. Ktoś ochrzcił Thelmę imieniem Pani Kolankowa, bo bardzo lubi na kolankach ludzkich siedzieć. Thelma ma dar opowiadania przeróżnych historii, zawsze prawi z takim zaangażowaniem, że słuchają wszyscy. Dziś jednak przy Pani Redaktor zawstydzona była troszeczkę.
Te Amo drzemał w towarzystwie i otwierać paszczy nie miał zamiaru, nie wzruszył go również mikrofon umieszczony nieopodal.
Teodor obrabiał właśnie kwitnącą pięknie lawendę, a Tisha taplała się w baseniku, bo tego dnia żar z nieba lał się od rana. Tadek łypnął okiem na towarzystwo i dalej cyzelował korzonki trawy wydobyte z ziemi.
– Moze Talcyńska opowie Pani skąd się wzięliśmy – podszepnęła do ucha ciekawej redaktorki Thelma.
Oczy dziennikarki zwróciły się w stronę długiej, pręgowanej kreatury, która właśnie w tej chwili dorwała się do dziennikarskiej torby.
– O ta. Właśnie ta, to Talcynska! – długim nochalem wskazała na Tarczyńską Thelma.
W okamgnieniu Tarczyńska złapała za kluczyki od samochodu i pobiegła ze swoim łupem na górkę. W te pędy wszyscy ludzcy rzucili co mieli i popędzili za małą pręgowaną borzojką. Tarczyńska była charakterna, stawiała na swoim, ale serca ludzkie zjednywała sobie szybko. No tak czasami się zdarza, że kochamy te niedoskonałości nad życie, nie wiedząc zupełnie dlaczego.
– To nie ja ukradłam te kluczyki! To Lula-Talullah!! – darła się Tarczyńska, gdy ludzkie dopadły ją po dobrych kilkudziesięciu metrach. To nie ja! Nie rozumiecie?!
Ludzkie spojrzeli na zdziwioną Lulę stojąca przy Tarczyńskiej. Lula wyglądała tak, jakby dopiero się obudziła i nie wiedząc, co się stało powiedziała – Dobrze, przepraszam.
Lula swoje pod ogonem miała, ale trzeba przyznać jej uczciwość i prostolinijność. W tej sytuacji chyba dobrze nie usłyszała lub nie wiedziała o co chodzi, ale słowa – dobrze i przepraszam – zwykle kończyły waśnie więc użyła ich bez namysłu.
Wymordowani ludzcy, po powrocie z morderczej wyprawy za chartem, dorwali się do szklanek z wodą, bo maraton to był przedni. Borzojowa gadzina zaczęła układać się w salonie i mrużyć oczka do sekundowego snu. Regeneruje się ta brać w oka mgnieniu. Człowiek nie pierdnie, a już one gotowe do dalszych wygibasów. A biegać jest gdzie. O jest!
– A o czym Paniusiu chciałabyś wiedzieć – zagadała do redaktorki Tallinka – Toż widziałaś już prawie wszystko. Teraz zabieraj się za pióro i pisz!
No i to byłoby na tyle. Powiedzieli, co wiedzieli i zasnęli, by za chwile znów ganiać i broić.
Zawsze, kiedy w Biskupicach pojawiają się borzojowe maluchy, przyjeżdżają media. W trawie można znaleźć zegarki, bransolety, korale, ajfony, łyżeczki, szminki, papier toaletowy – ten zawsze wskazuje drogę, gdzie rolka ma swój koniec. Można znaleźć książkę, buty. Można wpaść w dołek i złamać nogę. Można potknąć się o misia, albo poślizgnąć na gównie. Można wiele.
Ot, dwumiesięczna radość posiadania zgraji uczącej się świata borzojowych maluchów. Dobrze, że Biskupice goście często nawiedzają. Pobawią, utulą, potkną się czasami lub poślizgną …. , stracą samochód lub dowód tożsamości. No, życie!
Maluchy zaczynają rozjeżdżać się do swoich domków. Bądźcie dzielne, mądre i nie szkudźcie zbytnio. Dajcie się jednak we znaki waszym właścicielom, coby wiedzieli, czym borzoj pachnie.
Peace & love
W przedstawieniu udział wzięły damy – THELMA, TALLINKA, TARCZYŃSKA, TALULLAH, TISHA i TOLA z Jurajskich Biskupic oraz dżentelmeni TADEUSZ, TEODOR, TE AMO i TWARDOWSKI z Jurajskich Biskupic.