Adopcje psów, to temat zawsze gorący. Szczególnie wtedy, gdy do hodowli po kilku latach wraca szczenię. Zwykle taka sytuacja rozgrzewa dyskusje w mediach społecznościowych i stanowi pożywkę dla osób żądnych wrażeń.
Tymczasem, dla hodowcy, byłego i przyszłego właściciela, to czas pełen emocji, łez i wzruszeń. Trudny czas również dla psa, bo cały świat który znał, zmienia się na inny.
Mroczek wrócił do hodowli i była to decyzja podjęta w trosce właśnie o niego. Decyzja bardzo trudna, bo dotykała uczuć – uczuć, jakie żywił do psa właściciel. I bezpieczeństwa, jakiego oczekiwał pies. Historia Mroczka ma happy end. I nie wnikając w szczegóły, nie byłoby tego szczęśliwego końca, gdyby jedna ze stron nie chciała dla niego tego, co potrzebował – świadomego i potrafiącego dać psu poczucie bezpieczeństwa właściciela. Tym nowym właścicielem jest Oliwia. Przeczytajcie jej list.
Dlaczego ten temat znalazł tu miejsce? Dlatego, że często obserwuję pary właściciel – pies, które nie przypadły sobie do gustu, które nie znalazły wspólnego języka, w których właściciel nie był w stanie zagwarantować psu bezpieczeństwa. Z różnych przyczyn.
Wtedy życie toczy się dalej, ale żadna magia się nie wydarzy, o psiej przyjaźni nie ma mowy. Jest spacer, pełna miska, byt. Jest również stres, lęk, strach i wiele innych emocji, które temu towarzyszą. Wtedy warto przemyśleć, czy upierać się przy podjętej kiedyś decyzji, czy dać radość i pozwolić być szczęśliwym psu.
Podjęcie decyzji o zakupie psa nie oznacza braku możliwości wycofania się z niej, jeśli jest coś ponad nasze możliwości. A jeśli każdy hodowca podejdzie do tematu odpowiedzialnie, to będzie o wiele mniej psów bezimiennych, które będą szukać domów w fundacjach. Jest tylko jedno ale ……. trzeba znać potrzeby psa, mieć świadomość tego, czym jest szczęście i odwagę, by o to zawalczyć.
List od Oliwii
Odkąd pamiętam moje życie obraca się wokół najróżniejszych psów. Jednak to Borzoj był od zawsze moim największym marzeniem. Na każdej wystawie, w każdej gazecie lub na filmach przykuwały moją uwagę, jak żadne inne. Szesnastego sierpnia trafiłam na post związany z Mroczkiem. Było tylko jedno zdjęcie na którym nawet nie było go dobrze widać… Serducho od razu podpowiedziało mi, żebym spróbowała podpytać, czy chłopiec nadal szuka domu. Osiemnastego sierpnia, dojechaliśmy do Lisiej Nory, poznać Mroczka. Jak tylko go zobaczyłam wiedziałam, że to będzie miłość na całe życie…
Teraz Mroczek jest ze mną już drugi miesiąc i czasami, gdy na niego patrzę, zastanawiam się, skąd ma w sobie tyle mądrości i empatii. Skąd on wie, kiedy jestem smutna lub zła? Mam wrażenie, że czyta ze mnie, jak z otwartej księgi. Wie dokładnie, na której stronie otworzyć, żeby wiedzieć, jak mi pomóc, jak mnie zrozumieć i pocieszyć. Nie potrafię nawet opisać tego, co widzę w jego mądrych, ciekawych świata oczach. Czasami, gdy zatrzymuje się na spacerze i patrzy przed siebie, mam wrażenie, że patrzy w przyszłość, wyobraża sobie, jak niesamowite i nieodkryte może być jutro. Chciałabym o nim napisać tak wiele, jednak tak mało jest słów które potrafią go opisać. Jest po prostu idealny.
– Nawet nie wiesz Mroczku, jak bardzo chciałabym Ci powiedzieć, jak bardzo Cię kocham i jak bardzo dziękuję Ci za każdy wspólny dzień, choć wciąż mam wrażenie, że rozumiemy się bez słów…
Od czasu do czasu ludzie mówią mi: „Uspokój się, to tylko pies”. Jeśli ty też myślisz, że to „tylko pies”, to może używasz także określeń takich jak „tylko przyjaciel”, „tylko wschód słońca”, „tylko obietnica”.
„Tylko pies” wniósł w moje życie esencję przyjaźni, zaufania i czystej, nieokiełznanej radości. „Tylko pies” pokazuje mi współczucie i cierpliwość, które czynią mnie lepszym człowiekiem. Dzięki „tylko psu” wstaję rano i ze spokojem patrzę w przyszłość. Bo dla mnie i ludzi takich jak ja, to nie jest „tylko pies”, ale ucieleśnienie wszelkich nadziei i marzeń o przyszłości, dobrych wspomnieniach i czystej radości z chwili, która trwa. „Tylko pies” wydobywa ze mnie to, co dobre i odrywa myśli od codziennych zmartwień. Mam nadzieję, że pewnego dnia zrozumieją, że to nie „tylko pies”, ale istota, która uczy mnie człowieczeństwa i czyni mnie kimś więcej niż „tylko człowiekiem”.