Pierony jasne i deszcze ulewne nie ochłodziły wcale powietrza – żar z nieba leje się strumieniem.
Jest duszno, parno, gorąco. Jak nie w Polsce. Do lamusa przeszły lata z temperaturą 24-26 stopni.
Ściągamy więc pantalony i jeśli możemy zalegamy na kanapach w klimatyzowanych pomieszczeniach lub pod drzewkiem w cieniu. Wybrańcy leżą pod palemką z drinkiem w łapie. W tym drinku dryfuje duża ilość kostek lodu. Jest przyjemnie, bo morze szumi. Woda w kranie zimna czeka, aż obmyje nasze ciało, kiedy zrobi nam się za gorąco, nawet na dziesiątym piętrze wieżowca. Chłodzimy ciało jak możemy.
Są jednak takie kundle bure, co przy naszych gaciach wiernie stoją – nasze psy, które ściągnąć futra, czy pantalonów i powiesić na wieszaku w przedpokoju nie mogą.
Taka pogoda to wielkie zagrożenie dla naszych psów.
Dlatego Achtung, achtung! Attention, attention! Uwaga, uwaga!
Udostępnijcie, jeśli uważacie, że warto.
W takie upały NIE MA AKTYWNOŚCI Z PSEM. Nie biegamy z pieskiem przy rowerze, nie trenujemy, nie chodzimy na długie spacery w słońcu. Aktywności jak te, przy takiej pogodzie mogą przyczynić się do niewydolności oddechowo-krążeniowej, a w konsekwencji nawet do śmierci. Wybierajmy wczesne ranki i późne wieczory. Siku, kupa w ciągu dnia, jeśli pies w ogóle chce wyjść.
Pamiętajmy, że każdy skurcz mięśnia, każdy ruch (i nieruch również) tworzy energię i ciepło w ciele psa. Tego nie unikniemy, bo pies żyje, a funkcje podtrzymujące życie to robota 24h/dobę.
Nie przyczyniajmy się jeszcze do wytwarzania większej ilości ciepła.
Jeśli chcemy schłodzić psa i pomóc mu w tych polskich tropikach pamiętajmy, aby STALE BYŁA DOSTĘPNA ŚWIEŻA WODA. Psy oprócz tego, że piją to wchodzą do wody i chłodzą łapy. Łapy u psa to bardzo ważny organ. Opuszki zaopatrzone są w masę drobniutkich kapilar, które do łap doprowadzają krew. Dzięki schłodzeniu łap, chłodzimy krew w organizmie, a co za tym idzie – cały organizm. Również dzięki systemowi kapilar zimą łapy psów nie przemarzają. Teraz już pewnie wiecie dlaczego przecięte opuszki psich łap tak bardzo potrafią krwawić i trudno się goją.
Latem psy kopią dołki, czasami całkiem spore – jedne psy w rozgrzebanej ziemi chłodzą brzuszki, a inne włażą do dziur, jak do lodówki – to szczęściarze!
Nie popadajcie w skrajności i nie przykładacie lodu do łap, obkurczenie kapilar spowoduje wolniejsze krążenie krwi i wolniejsze chłodzenie. Nadgorliwość jest gorsza of faszyzmu – tak mawiał mój nauczyciel od historii.
UNIKAJMY CHODNIKÓW I ASFALTÓW – temperatura na wysokości naszych stóp jest o wiele wyższa niż przy naszych nosach, a przy tej samej pogodzie asfalt i łąka to kilkanaście stopni różnicy. Wybierajmy więc trawniki, łąki. Parki i lasy są już luksusem, bo drzewa pochłaniają lwią część światła.
ZAPOMNIJCIE O KAGAŃCACH – pies chłodzi się również i przede wszystkim przez ziajanie. Nie utrudniajmy mu tego. Niech dyszy ile wlezie, jeśli ma taką potrzebę. Coppinger napisał o dwóch systemach chłodzenia psa. Jednym z nich jest dyszenie, które pomaga utrzymać temperaturę mózgu, a jak wiemy, to dysk twardy psiego komputera.
NIE PRZYKRYWAMY PSÓW MOKRYMI RĘCZNIKAMI – po kilku minutach (ba! O wiele szybciej) pod ręcznikiem włącza się sauna, ciepło z psa nie ucieka, ręcznik przytrzymuje je skutecznie, wilgoć macza w tym paluszki i pies się gotuje dalej. To samo się dzieje, gdy polewamy psa wodą i tworzy się na sierści swoista skorupa. Jeśli polewacie psa wodą, przeczeszcie sierść ręką, aby do skóry dochodziło powietrze.
Mam nadzieję, że nie muszę wspominać o tym, że PSÓW W SAMOCHODACH NIE ZOSTAWIAMY (nawet z włączoną klimatyzacją). Duże różnice temperatur nie sprzyjają wymianie ciepła. W chłodzie naczynia krwionośne obkurczają się (o tym było powyżej), krew krąży wolniej. Po wyjściu na skwar tegoroczny mamy szok temperatury. Niewydolność oddechowo- krążeniowa zapewniona.
Wystawianie psa na duże różnice temperatur (klimatyzacja, chłodzenie lodem) to nie najlepsza metoda na pomoc i walkę z upałami, mimo, że myślimy inaczej i nam ten lód, a w szczególności w drineczku pomógłby bardzo.
Cień, dołeczek, spokój, pokój z zasłoniętą zasłoną (o ile to potrzebne), obieg powietrza i woda, dużo dostępnej dla psa wody – to najlepsze co możemy zrobić.
A poza tym, obserwujcie waszego psa, stwórzcie mu optymalne (na miarę waszych możliwości) warunki przeczekania upałów, nie zmuszajcie do niczego. On sam najlepiej wie, jak przetrwać.
Pomóżcie mu, a nie przeszkadzajcie. Wierzę, że wasze mózgi jeszcze się nie przegrzały.